środa

Trzecia, o zazdrości.

Słucham: Tatu - 30 minutes
Oglądam: teledysk do powyższego.
Czytam: Nic.
Czuję: zazdrość.
Myślę: że czas się zastanowić nad kilkoma sprawami.

Strona na dziś: brak takowej.


Ludzie nie widzą tego, co się dzieje dookoła nich. Czasem łatwo im to zauważyć, ale rzadko kiedy podejmują wobec tego jakiekolwiek działania, bo uważają iż to nic nie zmieni. A zmienia dużo, jeżeli naprawdę się nad tym zastanowić.
Życie w wielkim świecie nie będzie łatwe, doskonale sobie z tego zdaję sprawę. Wiem również, że wreszcie muszę przestać zwracać uwagę na takie detale jak przyjaciele, których - niestety - brak. Bo nie będzie ich nigdy, jeżeli będę się tym przejmować tak, jak przejmuję się teraz. Acz ciężko jest nie myśleć o sobie źle, gdy widzi się, że wszyscy dookoła takowych mają, tylko ja jedna siedzę nieustannie w domu i jedynymi osobami, z którymi utrzymuję bliższy kontakt niż "cześć-cześć" są moja matka, moja dziewczyna i Sasu.
No i jest dziwnie, jako że moja matka mojej samotności w ogóle pod uwagę nie bierze, a i z domu wychodzi częściej niż ja; moja dziewczyna ma grono zaufanych przyjaciół/znajomych, z którymi dość często chodzi na spacery, rozmawia, bawi się dobrze i myśli, że kontakt smsowy załatwi moją samotność, a Sasu...
Sasori to inna historia. Poznałam go w szkole podstawowej, w piątej klasie. Chodziliśmy do niej razem, ale jeszcze wtedy prawie w ogóle się nie kolegowaliśmy. Co innego w szóstej, gdy zaczęliśmy ze sobą normalnie rozmawiać. W pierwszej gimnazjum, bo oboje trafiliśmy do mat-inf on odizolował się ode mnie ze swoim kolegą. W drugiej oni już są w normalnych kontaktach, ale dość często się kłócą i dlatego Sasu woli mnie.
Wie doskonale, iż jestem homoseksualna i w ogóle mu to nie przeszkadza, a pogłębia kontakty między nami. Rozumie mnie i zauważa, wie, że dość często siedzę sama. On ma podobnie. Tyle że on już znalazł sobie kilku znajomych - ja nie potrafię. I pieprzyć, będę żyła samotnie.

Ale jestem zazdrosna. O co? O przyjaciół mojej kobiety. Bo ona może żyć, tak jak chce, ja wiem, że zasługuje na nich, ale... I tak trochę mi smutno za każdym razem, gdy z nimi wychodzi. A dzieje się to coraz częściej. Boli, cholera.

Pierdolić.

Brak komentarzy: